28 Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi

28 Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi

MFKiG Łódź 2017! – to wydarzenie, które na stałe wydaje się wpisywać w kalendarz imprez dla miłośników komiksów oraz gier.
Festiwal już niestety za Nami ale chcielibyśmy napisać kilka słów co Nas tam zastało, a zastały Nas rzeczy pozytywne ale niestety i negatywne co może być skutkiem Naszego zamiłowania do komiksu, ale przede wszystkim do sztuki około komiksowej. Sztuka około komiksowa (w naszym wyobrażeniu) kojarzy się, z kultura w pełnym tego słowa znaczeniu. Tutaj czegoś z definicji zabrakło. Przede wszystkim wydaje się być wielkim błędem połączenie komiksu i sztuki około komiksowej z grami komputerowymi w jednym wydarzeniu. O ile gry planszowe skupiają się na rozgrywkach intelektualnych, w specyficznej, zamkniętej, pełnej skupienia, koncentracji i spokoju atmosferze (czego byliśmy świadkami w jednej z auli Atlas Areny) o tyle rozgrywki gier komputerowych, które rozgrywane były na płycie Łódzkiej Atlas Areny w żaden sposób nie wiązały się z pojęciem kultury i sztuki. Oczywiście gry komputerowe są wymagające intelektualnie (również) tutaj jednak były to głównie gry z gatunku FPP oraz piłki nożnej (sponsorzy?) które wymagają raczej zręczności i taktyki aniżeli intelektualnego główkowania (no szachy to to nie są). Zawładnęły festiwalem do tego stopnia, że hałas, głośna muzyka, dźwięki wydobywające się z potężnego nagłośnienia czy głośne pokrzykiwania prowadzącego zagłuszały wiele innych ciekawych wydarzeń. Na szczęście atmosferę wspomnianej kultury dało się naprawdę poczuć w poszczególnych aulach, w których odbywały się (nie możemy napisać „kolejno” gdyż często się ze sobą pokrywały) spotkania i warsztaty z twórcami komiksów. Nie jest to jedynie Nasze odczucie gdyż rozmawialiśmy z wieloma osobami (pomijaliśmy młodzież skupiona na grach komputerowych w przeważającej mierze ze wspomnianego gatunku FPP czy FIFA).
Na festiwalu byliśmy od soboty. Trudno zatem nam pisać jak wszystko wyglądało w piątek ale z relacji osób sobota i niedziela była kontynuacja tego co działo się w dniu otwarcia.

Nieszczęsne numerki …

No właśnie – z jednej strony dobry pomysł z drugiej … Jeśli bez numerków da się zorganizować podpisywanie książek w o wiele gorszych warunkach powierzchniowych w Krakowie na Międzynarodowych Targach Książki, gdzie przewija się o wiele większa ilość osób to co jest nie tak, że tutaj kolejny rok z rzędu jest wprowadzana zasada numerków?
Do przemyślenia – ponieważ widok osób prawie, że walczących o numerki do Grzegorza Rosińskiego jest niezwykle żenujący i niekoniecznie ma wiele wspólnego z kultura.
Wspomniane pokrywanie się wykładów i warsztatów sprawiło, że praktycznie niemożliwy stał się udział od początku do końca takiego wydarzenia ponieważ jak już się wsłuchaliśmy w wykład to po pewnym czasie w jego trakcie rozpoczynał się interesujący wykład czy spotkanie w innej auli.
Na korytarzach Atlas Areny rozstawione zostały stoiska wydawnictw, antykwariuszy oraz innych stoisk związanych mniej lub bardziej z komiksami, grami planszowymi i rzadziej grami komputerowymi. To co niestety znów pozostawiało wiele do życzenia to wszechobecny hałas dobiegający z płyty głównej, na której odbywały się prezentacje gier komputerowych oraz turniej graczy. Na wspomnianych stoiskach często rozdawali autografy autorzy związani z danym wydawnictwem chociażby Rafał Szłapa, Howard Chaykin, David Lloyd czy Zygmunt Similak. Niestety bliższe poznanie tych autorów było niezwykle przez wszechobecny hałas utrudnione. Swobodne rozmowy z autorami były praktycznie niemożliwe (poza wykładami). Wg nas nie tak powinna wyglądać impreza kulturalna mająca w swojej nazwie „Międzynarodowy”. Mamy wrażenie, iż nie był to Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier a raczej Międzynarodowy Festiwal Gier, Turniejów oraz komiksu.
Rozumiemy oczywiście, że sam komiks nie jest w stanie zapełnić tak wielkich powierzchni jednak po co łączyć typowa imprezę dla mas z impreza dla wytrawnych czytelników i miłośników gier planszowych skoro to dwa różne światy. Oczywiście widzieliśmy okładki z gier komputerowych podstawiane do podpisu Jim’owi Lee przez młodych adeptów gier komputerowych ale nawet oni wiedząc kim jest Jim Lee stanowili odmienna grupę graczy komputerowych – świadoma grupę. Nie jest naszym celem obrażanie kogokolwiek ale zaznaczenie, iż są to dwa różne światy i połączenie dwóch zgoła różnych imprez wydaje się być pomysłem chybionym. Takie głosy pojawiły się już rok temu a My tylko potwierdzamy to samo w tym roku. Oczywiście miłośnicy komiksu są zadowoleni, iż taka impreza odbywa się w Polsce (My także). Mamy jednak zastrzeżenia co do samej organizacji tak dużego przedsięwzięcia.
Były jednak pozytywne strony festiwalu. Nowe znajomości, kontakty, wystawy, wykłady (na które udało się dotrzeć) czy warsztaty.
Nam udało się uczestniczyć w ciekawym wykładzie Jima Lee (niestety nie do końca), wykładzie autorów komiksu Aż przyjdzie kocurAgnieszki Kozi Kozłowskiej i Dawida Śliwińskiego, wykładzie (prawie całym) Zygmunta Similaka, warsztatach rysowania kadrów komiksowych oraz Prawie autorskim – Casy study: jeszcze inspiracja czy już plagiat?.
Wszystkie z nich były niezwykle inspirujące. Ponadto udało Nam się zamienić kilka słów z takimi osobami jak: David Lloyd, Simon Bisley, Zygmunt Similak, Marcin Zaręba oraz Jimem Lee (tutaj jednak osoba prowadzące strefę autografów a dokładnie organizacje przy wspomnianym autorze chyba zbyt mocno wczuła się w swoja rolę). Znów może się czepiamy ale nawoływanie (chciałoby się rzec jak do bydła) np. „Do Jima Lee następny numer – szybko i nie pchać się! Plecaki zostawić! Jeden numer – jeden podpis!” do ludzi, którzy kulturalnie wyczekiwali na swoją kolej było nie na miejscu i stanowiło płytką kwintesencję tego co działo się we wspomnianej strefie. Gdy rozmawialiśmy z Simonem Bisley’em nawet on przerywał ponieważ hałas dobiegający z głównej sceny dla graczy był nie do ogarnięcia.
Organizatorzy naprawdę powinni przemyśleć wiele jeśli chcą się porwać na kolejny taki festiwal.
Co do naszych spotkać – były niezwykle inspirujące. Nas najbardziej urzekło spotkanie z Zygmuntem Similakiem i Simonem Bisley’em, który poświęcił dla każdego sporo czasu. Jim Lee (chyba za sprawą nadgorliwego Pana koordynatora 😉 My mieliśmy dłuższą chwilkę, którą udało się uzyskać na co powyższy Pan koordynujący dostał lekkiej piany) niestety nikomu – przynajmniej w niedzielę nie poświęcił zbyt wiele uwagi poza bardzo ciekawym wydarzeniem „Jimem Lee w akcji – rysowaniem” na płycie Atlas Areny.
David Lloyd który okazał się niezwykle bardzo miłym starszym Panem, który jednak jak doszły Nas słuchy stwierdził, że raczej już nie weźmie udziału w takiego rodzaju imprezie z uwagi na zamieszanie.
Wydarzenie komiksowe rangi międzynarodowej powinno wyglądać zupełnie inaczej. Wszystkich miłośników komiksów zapraszamy na Małopolski Festiwal Komiksu, który odbywa się co roku w tym mieście. Atmosfera jest bardziej doniosła, festiwal odbywa się w Artetece Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie ale przez to jest kameralnie i po prostu miło, cicho i spokojnie. Czy zobaczycie tam takie persony jak Grzegorz Rosiński, Jima Lee, Ulises Fariñas, Ingo Römling, Achdé czy Howard Chaykin? Może kiedyś? – ale świat komiksu nie opiera się tylko na największych gwiazdach tego medium. Wśród gości krakowskich był chociażby już Bernard Dumont pseudonim Bédu, Søren Mosdal, Tony Sandoval (obecny na MFKiG Łódź 2017) , Nicolas Wild, Anouk Ricard, Tomasz Bereźnicki, Daniel Grzeszkiewicz, Rafał Szłapa, Krzysztof Gawronkiewicz, Katarzyna Niemczyk itp

Galeria